Krzyk Edvarda Muncha – co kryje się za tajemniczym obrazem?

Edvard Munch jest jednym z najpopularniejszych ekspresjonistów – zarówno w XIX w., jak i w naszych czasach.  Przekraczał wszelkie nałożone granice, przez co uważa się go za twórcę ekspresjonizmu, a obraz Krzyk znają wszyscy na całym świecie. Niezależnie od tego, czy interesują się malarstwem, czy nie.

Munch Krzyk wymyślił spacerując nad fiordem w Kristianii. Spokojny spacer, według samego artysty, przerwany został właśnie dobiegającym skądś wrzaskiem.

Jednak pierwsze pomysły niczym nie przypominały znanego nam dzisiaj dzieła. Munch Krzyk tworzył stopniowo. Najpierw Edvard namalował Rozpacz: na moście stał mężczyzna w kapeluszu patrząc melancholijnie w dal, namalowany z profilu. W dalszych pracach artysta coraz bardziej upraszczał mężczyznę. W końcu, zamiast niego, na obrazie pojawiła się postać, humanoidalna, ale równocześnie nie do końca ludzka. Ze zbyt chudymi, nienaturalnymi rękami, dziwną twarzą, bez wyraźnych rysów, z ledwo zaznaczonymi ustami, które wyrażają nieme przerażenie, tym co postać widzi lub jej krzyk.

Edvard nie spoczął na jednej wersji swojego obrazu, stworzył ich 4, każdy w innym odcieniu i namalowany inną techniką. Na każdym dominuje trochę inny kolor, postać jest mniej lub bardziej zarysowana, linie pewne lub porwane. Ten sam obraz, a jednak wywołujący różne emocje, różnego rodzaju niepokój i niepewność. Edvard Munch Krzyk zamienił w coś więcej, niż niezwykłe dzieło utalentowanego malarza, świadomie nadał mu możliwość wielu interpretacji.

Obraz ten wzbudza nie tylko mieszane emocje estetyczne – jedni są w nim zakochani, inni uważają, za najbrzydsze dzieło na świecie – ale także ogromne pożądanie. Tak duże, że w 1994 roku dokonano kradzieży na jedną z wersji z Galerii Narodowej w Oslo. Złodziej ukradł wersję w odcieniu czerwono-pomarańczowym. Dzieło udało się dość szybko odzyskać, bo już po 3 miesiącach wróciło do kolekcji. Druga kradzież została dokonana 2004 roku z Muzeum Muncha. Wersja jasno-pomarańczowa zaginęła bez wieści na całe dwa lata. Muzeum dzieło odzyskało dopiero w 2006 roku.

Trzy wersje Krzyku można oglądać w muzeach – prócz wyżej wymienionych, w Muzeum Muncha można zobaczyć także wersję pastelową. Czwarty obraz, również namalowany pastelami, został przez Dom Aukcyjny Sotheby’s wystawiony na sprzedaż, za niemałą sumę 50 milionów dolarów. Zawrotna kwota nie była żadnym wyzwanie dla chętnych. Walka o obraz toczyła się pomiędzy czterema potencjalnymi nabywcami i trwała kilkanaście minut. Finalnie obraz został sprzedany osobie, której fizycznie na licytacji nie było – szczęśliwy nabywca licytował telefonicznie i kupił obraz za 120 dolarów. Anonimowym kolekcjonerem sztuki okazał się rodak artysty, Norweg Leon Black, milioner i członek zarządu Museum of Modern Art.

Munch Krzyk tworzył z potrzeby, pewnie trochę szaleńczej, ale w całym swoim oddaniu pracy zapewne nie marzył nawet o tym, jak bardzo jego obraz będzie inspirować innych. Od jego namalowania minęło 120 lat, a twórcy, z każdej dziedziny kultury, nadal czerpią z niego inspiracje. A to największe wyróżnienie, jakie może dostać artysta.